SATYRYKON LEGNICA 2023 rys. Xiaoqiang Hao (Chiny)
Jeszcze nie czas na „pogrzeb” mediów publicznych?
Polskie media publiczne znalazły się na zakręcie. I chodzi nie tylko o problemy finansowe, ale o cały system organizacji tych mediów, jasne określenie zadań i zapewnienie przejrzystości działania. Taką diagnozę, w wielkim skrócie, przedstawiła Iwona Śledzińska Katarasińska, przewodnicząca sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu – otwierając międzynarodową konferencję ekspertów. Pod hasłem „ Media publiczne: przeszłość czy przyszłość”, w parlamencie spotkali się, w końcu stycznia, prominentni przedstawiciele z całego świata. Niestety, trudno było wśród nich dostrzec przedstawicieli obecnych władz polskiego radia i telewizji.
Członek Komitetu Wykonawczego EBU (Europejskiej Unii Nadawców), Claudio Cappon uważa , że obecny czas to „kluczowy moment dla nadawców w całej Europie”. Sprostanie wyzwaniu przejścia na nadawanie cyfrowe, przy kurczących się środkach finansowych wymaga jasnej wizji i zdrowych podstaw finansowych . Zaś „ochrona niezależności płynie ze wsparcia społeczeństwa”. Odpowiedzialnością nadawcy jest zabezpieczenie profesjonalizmu i jakości.
Doris Pack, przewodnicząca Komitetu Kultury i Mediów Parlamentu Europejskiego stwierdziła, że „żadna inna dziedzina nie jest – tak jak radio i telewizja – uwikłana , skomplikowana, odzwierciedlająca uwarunkowania historyczne, kulturalne, gospodarcze”. Apelowała, aby walczyć o niezależność PSB (realizacja „produkcji” dla dobra publicznego, a nie tylko czysto komercyjnej) i dystans od państwa, zapewnienie dostatecznego finansowania do utrzymania tej niezależności i transparentne działanie.
W wielogodzinnej dyskusji nie zabrakło głosu przedstawicieli organizacji dziennikarskich. W bardzo emocjonalnym ( ale jakże prawdziwym ) wystąpieniu, sekretarz generalny SDP, Stefan Truszczyński mówił: „Za upadek mediów publicznych odpowiedzialni są również dziennikarze”, którzy nie potrafią się zjednoczyć w słusznej sprawie. Apelował, żeby ratować to, co zostało, głównie programy regionalne TVP, które są bardzo potrzebne.
Gorzko podsumował spotkanie dr Karol Jakubowicz, niekwestionowany autorytet w branży. „Musimy myśleć o instytucji, jako o całości, a nie jak o hoteliku na godziny”. Inaczej ani radio, ani telewizja nie mogą wypełniać misji publicznej. A w obecnych realiach polskiej demokracji partie polityczne „kolonizują” wszystko, w mediach obowiązuje zasada „zwycięzca bierze wszystko”. I powiedział coś bardzo ważnego. „Media publiczne są jedyną odpowiedzią na tabloidyzację”. A „komercyjni często muszą dorównywać telewizji publicznej”. Warto o tym pamiętać.
Trudno streścić przebieg bardzo ożywionej, często burzliwej debaty – nie wolnej od politycznych sporów, w której przedstawiano konkretne rozwiązania (np. w Słowacji, w Niemczech, czy Nowej Zelandii) w krótkiej relacji. Też nie wolnej od subiektywnej opinii autorki.
Trzeba jednak dostrzegać problem . To dobrze, że eksperci EBU mają w najbliższym czasie opublikować Białą Księgę na temat sytuacji europejskich nadawców publicznych, która ma uświadomić opinii publicznej i decydentom grożące im niebezpieczeństwa. Wiceszef EBU podkreślił, że wyjątkowość nadawcy publicznego, który ma do wypełnienia misję „tworzy konieczność zapewnienia mu ochrony prawnej” przed presją polityczną . Istnieje potrzeba budowania społecznego zaufania i poparcia nadawców publicznych.
Były dyrektor generalny ORTT, węgierskiego odpowiednika KRRiT, Laszlo Majtenyi uznał, że największym zagrożeniem wolności mediów są nie tylko politycy, ale i rynek. „Rynek i politycy zawierają nieuczciwe porozumienia, np. przy przetargu na częstotliwości radiowe. Ci, którzy chcą zdominować wolne media nie rozumieją ich funkcji służby publicznej”. Jeden z dyskutantów, Stanisław Jędrzejewski mówił o tym, że w polskich mediach publicznych ukształtował się „przedziwny, zupełnie egzotyczny sojusz narodowo-socjalistyczny”. Replika z sali (Krzysztof Kłopotowski) była natychmiastowa – do debaty warto zaprosić przedstawicieli partii opozycyjnych, czyli PiS i SLD, które są „oskarżane o zawłaszczanie mediów publicznych”.
Na koniec szefowa sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu przyznała: „Te nasze media są bardzo źle zorganizowane i bardzo źle zarządzane. I dopóki my się z tym nie uporamy, to żadne pieniądze ich nie uratują. O to się toczy w Polsce spór: czy wrzucać do tego worka bez dna, czy zmusić do bardzo poważnej restrukturyzacji i zastanowić się nad modelem: czy muszą być aż tak ogromne, czy po prostu dobre”.
Cóż, można tylko zapytać, ile lat jeszcze będziemy szukali odpowiedzi i czy media publiczne przetrwają tę dyskusję?
Barbara Janiszewska