SATYRYKON LEGNICA 2024 rys. Paweł Król "Kadilak"
Dobre teksty polecamy. Książki, komentarze, opinie
ADHD albo apatia
Wielu ludzi żyje z tą przypadłością – wciąż wydaje im się, że życie jest gdzie indziej. Stąd nieustanna niecierpliwość, trudności z koncentracją, przekonanie, że wymyka się im jakaś wspaniała okazja. Wnikliwie i z talentem pisze o tej skłonności w ostatnim „Przeglądzie” Wojciech Kuczok. Cóż, człowiek ma do wyboru albo nieuleczalny ADHD, albo apatię, charakterystyczną dla podeszłego wielu.
Czy na podobne schorzenia cierpią partie albo koalicje, nie wiem. Można im przypisywać podobne skłonności: albo nadmiernego rozproszenia, albo gaśnięcia aktywności. Takie przynajmniej wrażenie budzą wyniki wyborów do Europarlamentu. Jest o czym myśleć przed następnymi wyborami, zwłaszcza że teraz następuje w tym wyścigu błogosławiona przerwa.
Tomasz Milkowski
Do Europy i z Europy
Rzecz osobliwa – wygląda na to, że część kandydatów do parlamentu europejskiego chętniej by z niego wyszła niż do niego weszła. Po co więc kandydują wbrew własnym przekonaniom i gustom? Konrady Wallenrody? Nadzieja w tym, że w porę zostaną zatrzymani. Nie mam na myśli „listów gończych”, o których ostatnio wspomniał premier, dostrzegając, że część kandydatów szuka w parlamencie europejskim schronienia przed wymiarem sprawiedliwości. Ale to inna historia. Mam na myśli uporczywą destrukcję uprawianą przez polityków antyeuropejskich, maskujących się niepodległościowym, patriotycznym frazesem. Dość jednak zadać sobie jedno pytanie: jak nie do Europy to dokąd? Wtedy wybór przy urnie okaże się się prosty.
(Tomasz Miłkowski)
Tragedia zbójcy Gębona
Powoływanie się na tradycję w argumentacji bywa dość zawodne. Pięściaki, kamienne maczugi i dzidy z ostrzami z obsydianu jako podstawowe narzędzia człowieka funkcjonowały przez jakieś trzy miliony lat. Z komputerów korzystamy kilkadziesiąt lat. Nie znaczy to, że pięściaki, kamienne maczugi i dzidy są lepsze od komputerów. Inna rzecz, że to nie znaczy, iż komputery są bezwarunkowo lepsze. Spróbujcie zabić mamuta komputerem. Oczywiście, nie wszystko jest kwestią skali, ale skala też ma spore znaczenie. Podobnie jak wielkość. Mamut jest znacznie większy od jednego bita informacji. Ale mamutów zawsze było mniej na ziemi, niż bitów informacji. A teraz to nawet nie ma co porównywać. Wszyscy piszący o sztucznej inteligencji utrzymują, że mądrość swoją tworzy ona pozyskując, legalnie czy też nie, mnóstwo danych ze wszystkich zasobów znajdujących się w Internecie. AI zasysa do swoich zasobów pamięciowych prozę i poezję, mądre i głupie, prawdziwe i fałszywe, sonety Szekspira i piosenki Martyniuka, wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego, Krótką historię czasu Stephena Hawkinga, pracę doktorską Patryka Jakiego i traktat o monadyzmie Leibniza. Wszystko, jak leci, w blisko 200 językach świata. I wybierając wedle własnych przykazań algorytmicznych to, co jej pasuje, buduje potem z tego odpowiedzi na nasze pytania. Kilka, a może już kilkaset milionów posiadaczy komputerów czy smartfonów codziennie żąda od rozmaitych sztucznych inteligencji, by korzystając z nagromadzonych w elektronicznych trzewiach zasobów wiedzy poinformowała ich o preferencjach erotycznych dyrektorki szkoły i prezesa partii, wybrała najlepszą kandydatkę na żonę, podała przepis na zupę cebulową, podpowiedziała, jak rozstrzygnąć problem głodu w Erytrei, rozwiązała zadanie z chemii, powiadomiła o różnicy między prostotą a prostatą, napisała dla Donalda Trumpa przemówienie dziękczynne dla sponsorów, które wygłosi na Placu Czerwonym w dwa dni po swoim zwycięstwie wyborczym i podpowiedziała Wojtkowi z VI B jaki liścik miłosny przesłać na Teamsie do Grażyny z ławki pod oknem.
A pomyśleć, że kiedyś Kornel Makuszyński pisał listy miłosne za swoich kolegów z klasy, otrzymując wynagrodzenie w postaci bułek z szynką…
Polityka szewska
W związku z oświadczeniem premiera Donalda Tuska o tym, że zamierza wielokrotnie zwiększyć polską obecność na granicy z Białorusią – zwiększyć w stosunku do tego, co było za czasów PiS-u – można się zastanowić nad tym, jak kiepsko niegdysiejsza opozycja była poinformowana o istocie migracyjnej presji w tym miejscu. Bo teraz o zagrożeniu ze strony Białorusi Tusk mówi tym samym językiem, co kiedyś PiS, tylko bardziej. Można przypuszczać, że oto jesteśmy świadkami nowej strategii Platformy Obywatelskiej, a przynajmniej jej przewodniczącego: ponieważ nie udało się pokonać PiS-u tak, że przestałby istnieć i grozić swoim powrotem do władzy i dalszej destrukcji Polski – należy więc wobec PiS-u zastosować strategię znaną ze wschodnich sztuk walki: wykorzystać siłę przeciwnika przeciwko niemu, wzmacniając tę siłę, dzięki czemu niezawodnie padnie na matę.
Strzały
Nie ma nic gorszego poza wojną. Ale strzały oddane do osoby publicznej zawsze ranią kogoś jeszcze, nie tylko potencjalną ofiarę. Premier Słowacji walczy o życie. Wiadomości są krzepiące – stan stabilny (to ostatni komunikat lekarski). Ale sytuacja jest wyjątkowo niepokojąca, bo przecież ma miejsce w czasach rosnącego napięcia, trwającej za miedzą wojny wywołanej przez Rosję, a każda próba destabilizacji nieci nowe niebezpieczeństwo.Trudno nie przypomnieć zabójstwa prezydenta Gdańska – to był alarm ostateczny, że w państwie dzieje się źle. Dziś nie ma chyba kraju impregnowanego na zło i przemoc. Z tragicznego wydarzenia w Handlowej na Słowacji nadchodzi sygnał, że trzeba emocje studzić.
(Tomasz Miłkowski)
Al Capone
Wszyscy wiemy, że niegdysiejszy król amerykańskich gangsterów Al Capone, oskarżany o największe przestępstwa – morderstwa, napady, wymuszenia, korupcję, sutenerstwo, handel alkoholem za czasów prohibicji – trafił do pudła za zaległości podatkowe. Udowadnianie mu innych przestępstw było trudniejsze, bo zwykle posługiwał się w nich podwładnymi, bądź też całą organizacją przestępczą, w której rzecz jasna grał pierwsze skrzypce, ale sprawstwo kierownicze jest trudniejsze do udowodnienia niż brak kwitka potwierdzającego wpłatę podatku. Przed społeczeństwem można było się pochwalić, że Al siedzi, a że mu się należała czapa, i to wielokrotnie – było o tyle mniej wygodne do nagłaśniania, że gangster cieszył się wielką popularnością, jego rodzina i wojsko obejmowały tysiące osób, którzy koniec końców byli takimi samymi wyborcami jak porządni ludzie… Po odsiedzeniu ośmiu lat z zasądzonych jedenastu, Capone zamieszkał jako emeryt w swoim domu na Florydzie, gdzie siedem lat później zmarł na udar mózgu.
Bądź czujny!
„Wróg czuwa” albo podobne wezwania można było wyczytać na plakatach rozlepianych jak Polska długa i szeroka na początku lat 50. ubiegłego wieku. Zapanowała wówczas psychoza szpiegomanii – zresztą po obu stronach oceanu. Niebezpieczeństwo czaiło się na każdym kroku.
Pewnie nie grozi nam powrót do tej sytuacji, choć polityczna wolta sędziego Szmydta wzbudziła zrozumiały niepokój. Oto znalazłszy się w Białorusi począł wyznawać uwielbienie dla tamtejszego reżimu i poprosił o ochronę przed prześladowaniami w Polsce.
Cóż, nie on pierwszy ani pewnie nie ostatni – dość przypomnieć niebywałe zachwyty Gerarda Depardieu nad reżimem Putina. Jak widać, doraźna korzyść albo widowiskowa głupota potrafi odebrać zdolność oceny sytuacji.
(Tomasz Miłkowski)
Kwaśny czwartek: Związki nadal niebezpieczne
Może nie jest to najlepszy czas na tę tematykę, ale wydaje się, że jest teraz nienajlepszy czas na wszystko. Zwłaszcza kiepskie czasy są dla ironistów… Dawno, dawno temu, kiedy w Egipcie już stały piramidy, a Jarosław Kaczyński był obiecującym młodym politykiem po przejściach (traumatyczne przeżycia z Księżycem!) można było żartować, że jedynym związkiem, jaki jest dla nowoczesnego człowieka nie do zaakceptowania, jest Związek Radziecki. Teraz nawet nie można tak mówić, bo tak mówią tylko komuchy i neomarksiści, a prawdziwy Polak-katolik zamiast radziecki musi mówić sowiecki, choć na szczęście do lekarza czy adwokata jeszcze chodzi po radę, a nie po sowiet. Inna rzecz, że jedyny związek, jaki ma go interesować, to powinien być związek sakramentalny. Chociaż podobno jakoś interesuje go coraz rzadziej. Nawet na Podhalu, gdzie przywiązanie do tradycji jest wciąż sakramencko duże, przemoc domową coraz częściej realizuje się bez związku z wiązaniem stułą. Raczej wiąże się paskiem od spodni.
Dwadzieścia lat później
Nie, nie będzie to recenzja ze znanej (niektórym) książki Aleksandra Dumasa, którego 222 rocznicę urodzin będziemy świętować 24 lipca. Jego ojciec urodził się na San Domingo (dziś: Haiti) jako syn francuskiego markiza de la Pailleterie i czarnej niewolnicy, Cessette Dumas – i przyjął nazwisko po matce. Pisarz był więc w jednej czwartej – nie wiem jak to napisać? Murzynem? Białym inaczej? Kolorowym? W swoich czasach (w moich też!) był najpopularniejszym pisarzem francuskim. Co nie zmieniało faktu, że w rasistowskiej Francji o jego pochodzeniu pamiętano i wytykano mu je, twierdząc, że jako mieszaniec nie ma prawa do bycia emblematem literackiej Francji. Już po opublikowaniu Trzech muszkieterów, Dwudziestu lat później, Wicehrabiego de Bragelonne, Hrabiego Monte Christo, Naszyjnika królowej, Królowej Margot (wszystko to czytałem z wypiekami na twarzy: nie było jeszcze Harrego Pottera…) rasiści czy zwykli zawistnicy atakowali go bez przerwy. W jednej z polemik odgryzł się pięknie, zwracając się do adwersarza:
- Tak, monsieur, mam jedną czwartą murzyńskiej krwi. Mój ojciec był mulatem. Moja babka – była Murzynką. Moja prababka była małpą. Ale mój ród zaczyna się tam, gdzie pański się kończy.
Kierunek Europa
Kalendarz wyborczy politycy ułożyli nam bez litości. Ledwo się oswoiliśmy z wynikami wyborów do Sejmu i przywykliśmy do etapu wielkich porządków podjętych przez nowy rząd, ledwo udało się wybrać włodarzy samorządowych, a już nadchodzi kampania do parlamentu europejskiego. Nie można narzekać na brak wrażeń, ale można przeoczyć ich kolejny etap.
Tymczasem wybory do parlamentu europejskiego są tej samej rangi jak te niedawne do rodzimego Sejmu. Używając i odmieniając przez wszystkie przypadki nazwę Unii Europejskiej, zapominamy, że to my sami, choć tylko w części, bo jej władze pochodzą od wszystkich obywatel Unii. Kogo zatem wybierzemy, taka okaże się orientacja polityczna Europy.
(Tomasz Miłkowski)