SATYRYKON LEGNICA 2023 rys. Xiaoqiang Hao (Chiny)
Status dziennikarza
Co się stało z naszym fachem?
Jeszcze niedawno określenie czwarta władza brzmiało dumnie. Wiara w jej moc dodawała nam skrzydeł, wierzyliśmy w swoją misję i posłannictwo mediów. Dziś rzeczywistość skrzeczy, zderzamy się z masowymi redukcjami, wyrzucają nas na bruk, a my nie potrafimy się bronić. Czwartą władzą rządzą teraz kasa i słupki. A ludzie? Zdarza się, że lepsi odchodzą z zawodu, a gorsi zostają. Media coraz powszechniej schlebiają najbardziej prostackim gustom. Zmniejszają się nakłady ambitnych wydawnictw, upadają czasopisma i gazety. Czy to tylko efekt kryzysu ekonomicznego i technorewolucji? I czy, jak sugestywnie pisze Jacek Żakowski, dziennikarze to ginące plemię?
Przedstawiciele wielu środowisk dziennikarskich dostrzegając problem, zaczynają mówić o potrzebie jedności. Czy nasz głos i determinacja okażą się na tyle silne, by powstrzymać upadek?
Dziennikarz, zawód nieistniejący
Sami sobie jesteśmy winni, nasze środowisko jest podzielone, działa ponad 30 związków i organizacji dziennikarskich, jednak gdy dochodzi do zwolnień w redakcjach nikt nie pyta o zdanie związkowców – ocenia Krystyna Mokrosińska, prezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Sytuacja dziennikarzy w niektórych redakcjach jest dramatyczna: w samej tylko TVP zwolnienia mogą objąć prawie tysiąc osób i nie są ich w stanie obronić związki zawodowe. Dochodzenie do praw byłoby łatwiejsze, gdyby dziennikarstwo zostało zdefiniowane jako zawód. Bo w tej chwili takiego zawodu w sensie prawnym nie ma. Należy więc połączyć siły i działać na rzecz jego zdefiniowania . Nie namawiam do tworzenia kolejnego stowarzyszenia – mówiła szefowa SDP na konferencji pn. Czy wszyscy dziennikarze skończą pod pośredniakiem? – ale do zjednoczenia się wokół tego tematu. Walczmy wspólnie o uznanie naszego zawodu za profesję twórczą”.
Przypomnijmy, że przed rokiem SDP przedstawiło ministerstwu kultury własny projekt statusu dziennikarza. Proponuje w nim m.in.: zdefiniowanie zawodu dziennikarskiego i wpisanie go na listę zawodów wykonywanych w Polsce; dokonanie uściśleń w prawie autorskim dotyczących przekazywania licencji lub praw autorskich dziennikarskich; ujednolicenie zasad obciążeń publiczno-prawnych – podatki, ubezpieczenia społeczne i zdrowotne – zgodnie z uprawnieniami, jakie mają zawody twórcze.
Do opisu sytuacji zawodowej i socjalnej całego środowiska dziennikarskiego posłużą wyniki anonimowej ankiety pn. Zawód: dziennikarz, jaką SDP obecnie przeprowadza. Badanie pozwoli określić warunki pracy, doświadczenie zawodowe i opinie dotyczące zmian jakim podlega w ostatnich latach nasze środowisko. Publikujemy ankietę SDP na naszej stronie internetowej i zachęcamy wszystkich członków SDRP do jej wypełnienia. Raport oparty na wynikach ankiety będzie służyć nam wszystkim. Jak przekonują autorzy ankiety wystarczy 10 minut, by odpowiedzieć na zadane pytania.
Oddzielnie maszerować, razem uderzać
Tadeusz Myślik, sekretarz generalny Stowarzyszenia Dziennikarzy Rzeczypospolitej Polskiej podobnie jak prezes SDP uważa, że dopóki nie będziemy stanowić siły, nie zdołamy rozwiązać naszych problemów. Wobec głębokich podziałów w środowisku dziennikarskim sekretarz generalny SDRP proponuje formułę pruskiego dowódcy z czasów wojen napoleońskich marszałka Gepharda Bluechera: oddzielnie maszerować, razem uderzać. Czyli każdy z naszych związków działa zgodnie ze swoimi celami, ale razem bronimy praw pracowniczych.
Tadeusz Myślik wątpi jednak, by zdefiniowanie zawodu dziennikarza było panaceum na nasze problemy. Taka definicja – według niego – jest zadaniem bardzo trudnym. Bo na czym ją oprzeć? Nie wystarczy wykształcenie, staż pracy i egzamin – jak wymaga się tego np. od adeptów prawa. Wiemy, że redakcja nie mająca wcale pracowników z wykształceniem dziennikarskim, może wydawać świetną gazetę. Żaden egzamin czy staż też nie wystarczą, bo decydują talent i wiedza. Jeden z tych składników to za mało. Wielu ludzi ma wiedzę, ale nie potrafi jej dziennikarsko przetworzyć, inni mają talent, ale brakuje im wiedzy.
Zacząć należy od sprawy zasadniczej – od przywrócenia dziennikarzom praw pracowniczych – przekonuje sekretarz generalny SDRP. Etatowi dziennikarze w ciągu ostatnich 20 lat utracili prawa, które świat pracy zdobył już w XIX wieku. Znaleźliśmy się w czasach sprzed Bismarka, bo nawet on rozumiał, że te prawa muszą być respektowane. Obecnie związki zawodowe dziennikarzy czy stowarzyszenia nie mają żadnego wpływu na wydarzenia w miejscu pracy, nikt sie z nimi nie liczy .Nasze środowisko jest zatomizowane. Związki składają się z wyłącznie z pracowników danego zakładu pracy. Pracodawca je lekceważy i de facto dziennikarzy nie chroni ich żadne prawo. Gdybyśmy stanowili jedność, istniał jeden silny związek dziennikarski, który powiedziałby tak: jutro strajkujemy w telewizji, to wobec perspektywy pustych ekranów kierownictwo TVP musiałoby się zawahać. Tymczasem bywa tak, że sekretarz generalny jednego ze stowarzyszeń dziennikarskich tzn. ja piszę do prezesa TVP w sprawie jednego z dziennikarzy, zwolnionego z pracy w ramach zwolnień grupowych: jest paradoksem, że go pan zwalnia, bo dopiero co dał mu pan dwie nagrody. Prezes nawet się nie fatyguje, by odpisać. A to jest sprzeczne kodeksem postępowania administracyjnego, jego ten kodeks obowiązuje i są za to określone sankcje. On to lekceważy; jeżeli dostanie 300 zł kary, lekko zapłaci, bo zarabia 30 tys.
W Polsce musi istnieć pewne kwantum praw gwarantowanych przez demokratyczne państwo każdemu pracownikowi – podkreśla Tadeusz Myślik. To ustawodawca powinien zadbać o prawa pracownicze etatowych dziennikarzy, zagwarantować, by stanowisko związku zawodowego reprezentującego dziennikarzy było respektowane. Za umową o pracę, z której wynikają konkretne uprawnienia, powinny stać uprawnienia związku zawodowego, a wobec rozproszenia tych związków, uprawnienia komisji porozumiewawczej organizacji dziennikarskich. Komisja byłaby organem wspólnym dla całego środowiska dziennikarskiego np. na wzór Konferencji Mediów Polskich. Byłaby również partnerem ustawodawcy w rozmowach o układach zbiorowych dziennikarzy.
Coraz większą część naszego środowiska stanowią obecnie dziennikarze nieetatowi, czyli wolni strzelcy. Pod wieloma względami są traktowani jak wolni najmici znani z XIX-wiecznej literatury. Jest to problem ogólnoświatowy, nie tylko polski. Freelancerzy – zauważa Tadeusz Myślik – są obiektem troski Międzynarodowej Federacji Dziennikarzy. FIJ opracowała kartę freelancera, m.in. określającą jakie prawa ma mieć taki dziennikarz i jak powinna wyglądać umowa z nabywcą jego twórczości. Wydawcy czy nadawcy chcą się wyzbywać etatowych pracowników, bo to im pozwala oszczędzać na wydatkach socjalnych. Przyjmując wolnego strzelca nie muszą płacić ubezpieczenia i dyktują swoje warunki. Po prostu zamawiają tekst na telefon. Biorą produkt lub odrzucają, opłacają go lub nie, nie gwarantując w zamian niczego. Inna forma bezwzględnego wyzysku: lekceważenie praw autorskich. Ktoś pisze tekst, a redaktor mówi – pójdzie bez podpisu. Jeśli autorowi się nie podoba, może odejść, nie ma żadnych praw, prócz prawa lądowania na bruku. A masa bezrobotnych dziennikarzy, w pełni sił twórczych, wciąż rośnie.
Reasumując, zarówno o dziennikarzy etatowych jak i wolnych strzelców, zdaniem Tadeusza Myślika , musi się zatroszczyć demokratyczne państwo. Nie może pozostawić dyktatu w ręku pracodawcy, nawet w warunkach wolnego rynku. Teza o niewidzialnej rece rynku jest fałszywa. Wielu mądrych ludzi doszło już do tego wniosku, m.in. Jan Paweł II w encyklice Centesimus Annus napisał, że kapitalizm liberalny nie może być jedyną alternatywą realnego socjalizmu, trzeba szukać innych rozwiązań.
Do szukania rozwiązań namawiamy także my, licząc na opinie i przemyślenia nie tylko dziennikarzy. (bam)