SATYRYKON LEGNICA 2024 Grand Prix rys. Paweł Kuczyński
Ćwierćwiecze „Mieszkańca”
Nie ma lepszego źródła o życiu dookoła nas niż gazeta lokalna. A gdy jeszcze nie trzeba na nią wydawać pieniędzy, to jest wręcz idealnym źródłem wiedzy o tym, co za rogiem. Południowo-praski „Mieszkaniec” pełni taką rolę od 25 lat.
Redaktor Naczelny – Wiesław Nowosielski, zawsze wspomina, że wszystko zaczęło się od pomysłu, który padł podczas picia herbaty. Był stół, dwa krzesła, dwie szklanki, jedna łyżeczka i trzy zażarcie kłócące się osoby. Tym, o co się kłócono był kształt przyszłego pisma. Chciano stworzyć pismo dla mieszkańców o ich problemach. Chodziło o to, by nie było polityczne, a prawdziwie samorządowe. Miało też być darmowe. Z czego ma się utrzymywać taki „twór”? Z reklam. I tak właśnie powstał „Mieszkaniec”, który w ciągu ćwierćwiecza istnienia naprawdę służy mieszkańcom: Pragi Południe, Wawra, Wesołej i Rembertowa. Są tu i artykuły historyczne, i teksty o bieżących problemach prawobrzeżnych Warszawiaków. Są relacje z uroczystości, wywiady ze znanymi mieszkańcami, a także reklamy i drobne ogłoszenia, które gwarantują, że ogłaszający się krawiec czy stolarz jest naprawdę za rogiem, a nie na drugim końcu Warszawy.
W ciągu tych 25 lat przez redakcję „Mieszkańca” przewinęła się masa dziennikarzy. Dla niektórych, jak dla Zygmunta Broniarka, był to ostatni dziennikarski przystanek. Broniarek aż do śmierci publikował tu „Światowe uwagi chłopaka z Pragi” i były to felietony cieszące się dużym powodzeniem. Od lat tu rysuje Jacek Frankowski, a fotografie robi Leszek Pogorzelski. Współpracujących piszących zliczyć nie sposób, gdyż wyszłaby z tego spora książka telefoniczna.
Mieszkaniec wymyślił „Zacnego Mieszkańca”. To plebiscyt wśród czytelników, którzy typują, kto na takie miano zasługuje. Pierwszymi byli: Agnieszka Osiecka, Tadeusz Drozda, prof. Jan Maria Kuś, Henryk Machalica i Ryszard Szurkowski. To „Mieszkaniec” organizuje konkurs „Superwitryny”, w którym mieszkańcy oceniają, które punkty handlowo usługowe zasługują na to, by być określane, jako „super”. Redakcja co roku w okolicy Bożego Narodzenia i Wielkanocy organizuje spotkania z lokalnymi urzędnikami i politykami. Przy świątecznych stołach ludzie dysputują ponad podziałami o tym, co ważne dla dzielnic, o których pisze dwutygodnik.
Popularności „Mieszkańca” nie zagroziły portale internetowe, sam zresztą świetnie odnalazł się w sieci, gdyż można go przeczytać on-line w formacie pdf. Najważniejsze jednak jest to, że można go znaleźć w tych wszystkich miejscach, w których czasem stoją lub siedzą mieszkańcy i zwyczajnie nudzą się: w poczekalniach, przychodni zdrowia, na poczcie, w bankach, w domach kultury, a także w niektórych sklepach spożywczych. Umila im czas i informuje o tym, co dzieje się za przysłowiowym rogiem. „Mieszkaniec” to pewien paradoks – pierwszy numer ukazał się 1 kwietnia 1991 roku. Prima aprilis? Dowcip? Jeśli tak, to jest to dowcip, który mimo starzenia się jest za każdym razem nadal aktualny.
Małgorzata Karolina Piekarska