SATYRYKON LEGNICA 2023 rys. Xiaoqiang Hao (Chiny)
Poczytaj o widmie Internetu i nie tylko
Ukazał się nowy, czerwcowo-lipcowy, numer miesięcznika Sprawy Nauk, a w nim – jak zwykle – kilka bardzo ciekawych, godnych polecenia pozycji, w których przeczytać można o problemach dość rzadko goszczących a mediach. Proponujemy lekturę dwóch pozycji z tego wydania. Na początek artykuł Marka Chlebusia – Widmo Sieci. „Widmo krąży po planecie – widmo Internetu. Drażni [...]
Ukazał się nowy, czerwcowo-lipcowy, numer miesięcznika Sprawy Nauk, a w nim – jak zwykle – kilka bardzo ciekawych, godnych polecenia pozycji, w których przeczytać można o problemach dość rzadko goszczących a mediach. Proponujemy lekturę dwóch pozycji z tego wydania.
Na początek artykuł Marka Chlebusia – Widmo Sieci. „Widmo krąży po planecie – widmo Internetu. Drażni polityków, prawników, finansistów, biurokratów, policjantów, sklepikarzy, przeraża pisarzy, malarzy, fotografów, muzykantów. Wszystkie potęgi starego porządku połączyły się do nagonki przeciw temu widmu. O co chodzi tutaj jednym, drugim, trzecim i dziesiątym? Kto tu kogo i czym straszy? I kto komu co ma tutaj za złe? Czym w ogóle jest, u diaska, ta, z wielkiej litery pisana, Sieć?” – tak zaczyna się ta pasjonująca lektura. Przez definicje i opisy sytuacji autor wiedzie nas do stwierdzenia, że ”przecież i na Ziemi nie zawsze panowały rzekomo wieczne i święte prawa autorskie, albo prawa rynku. One istnieją w obecnym kształcie od około dwustu lat i nie ma żadnego powodu, aby musiały istnieć dłużej. Różne uprzywilejowane grupy przyzwyczaiły się do nich, ulokowały w nich swoje interesy i będą ich oczywiście bronić na Ziemi i próbować je rozszerzać na Sieć”. Zatem prawdziwym celem konkwistadorów, najeżdżających dziś Internet wcale nie chodzi o walkę z anonimowością i ochronę praw autorskich – a o władzę, nie o prawa autorskie, lecz bardziej o wyzysk. Czyli już tylko krok do realizacji hasła „proletariusze/internauci świata łączcie się”. „Dziś po świecie krąży widmo Internetu i powoli budzi internautów, proletariat Sieci. Nie zamierzają oni na razie wzniecać rewolucji, bo swój komunizm już mają, będą go raczej bronić u siebie niż narzucać innym. Dopóki się da. Manifestu komunistycznego na razie nie sformułowali, ale swoją Deklarację Niepodległości Cyberprzestrzeni już ogłosili”.
A na deser rozmowa z prof. Ewą Rembiałkowską, kierującą Zakładem Żywności Ekologicznej na Wydziale Nauk o Żywieniu Człowieka i Konsumpcji SGGW o żywności ekologicznej w epoce globalizacji. Czy „Wiemy, co jemy?” Według prof. Rembiałkowskiej
„Współczesny sektor produkcji żywności przedstawia smutny obraz. Styl narzucają koncerny i korporacje – w żywności produkowanej masowo jest bardzo dużo dodatków syntetycznych różnego typu; utrwalacze, barwniki, konserwanty – żeby żywność mogła długo leżeć na sklepowych półkach (po kilka miesięcy) i aby ładnie wyglądała. Natomiast wartość odżywcza tej żywności – dla konsumenta najważniejsza – mało się liczy.
(…)Tymczasem nieodłączną częścią produkcji ekologicznej jest ścisła kontrola. Produkcja ekologiczna jest najlepiej zbadana, bo co roku każde gospodarstwo ekologiczne i każda przetwórnia ekologiczna przechodzą szczegółową kontrolę. W Polsce ten rynek jest szczelny, kontrolowany przez 10 konkurujących ze sobą jednostek certyfikujących”. To pocieszające, że w Polsce tylko ok. 5 [proc. producentów ekologicznych dokonuje różnych sztuczek. Reszta – 95 proc. jest uczciwa.
Na dodatek pani profesor przypomina: „Pojęcie zdrowej żywności powinno być zakazane, choćby ze względów prawnych. Nie wolno bowiem używać – zgodnie z ustawą – takich określeń jak żywność zdrowa, bezpieczna, naturalna, żywność bez chemii, prozdrowotna, funkcjonalna itd. Można to zrobić tylko wówczas, jeśli badania potwierdzają zasadność takiego określenia. Np. w naszej uczelni badaliśmy olej z wiesiołka i stwierdzono, że działa on prozdrowotnie. Wówczas można było taką informację umieścić na etykiecie. To samo było z badaniami zakwaszonego soku z buraków, który, jak stwierdziliśmy w moim Zakładzie, działa silniej antynowotworowo niż konwencjonalny. Taką informację producent może zatem umieścić opakowaniu. I tylko badania naukowe uzasadniają takie nazwy. Tymczasem robi się to masowo, co powinno być ścigane prawem. A określenie zdrowa żywność jest szczególnie nieuprawnione”.
Zatem …czytajmy dokładnie to, co napisane na opakowaniach, nawet produktów ekologicznych. .
(baj)