Oddział Warszawski
tel. 22 826 79 45
sdrp.warszawa@dziennikarzerp.pl

O władzy i rozumie w Sprawach Nauki

25 kwietnia 2012

W Polsce dialogu społecznego praktycznie nie ma, choć problemów nie brakuje. Władza często udaje, że przeprowadza konsultacje. Czyli „nie tylko demoralizuje, ale i również ogłupia”. A na dodatek polskie ulice opanowali „chodziarze”. O tym wszystkim można przeczytać w kwietniowym wydaniu SPRAW NAUKI. Na początek rozmowa z socjologiem. Ostatnie wydarzenia pokazują, że z dialogiem społecznym w [...]

W Polsce dialogu społecznego praktycznie nie ma, choć problemów nie brakuje. Władza często udaje, że przeprowadza konsultacje. Czyli „nie tylko demoralizuje, ale i również ogłupia”. A na dodatek polskie ulice opanowali „chodziarze”. O tym wszystkim można przeczytać w kwietniowym wydaniu SPRAW NAUKI.

Na początek rozmowa z socjologiem. Ostatnie wydarzenia pokazują, że z dialogiem społecznym w Polsce nie jest dobrze, że właściwie załamał się. Dlaczego? Może wyczerpała się dotychczasowa formuła, a może czasy są niesprzyjające? O to wszystko prof. Juliusza Gardawskiego, kierownika Katedry Socjologii Ekonomicznej SGH zapytała Krystyna Hanyga
Dialog społeczny – co dalej?

Władza nie tylko demoralizuje, ale również ogłupia – twierdzi Wiesław Sztumski
W rozważaniach tak zatytułowanych. „Głupota władzy zawsze była i nadal jest najwdzięczniejszym tematem kpin. Jakkolwiek szydzić można ze wszystkiego, to najczęściej kpi się z głupoty ludzi, zwłaszcza wtedy, gdy udają oni mądrych i wszystkowiedzących. A za takich uchodzą w oczach mas przedstawiciele władzy – w różnych instytucjach i firmach i na każdym szczeblu zarządzania. Uważa się ich za najlepiej poinformowanych i dlatego mądrzejszych. Na ogół liczy się na to, że posiadają oni najlepsze cechy osobowości, wysokie morale, pokaźny zasób wiedzy i umiejętności oraz wysoki poziom intelektu; dlatego sądzi się, że są lepszymi od innych obywateli. Toteż od elit władzy oczekuje się dobrze przemyślanych decyzji i rozumnych działań, opiekuńczości i zapewnienia bezpieczeństwa.

Niestety, w rzeczywistości to oczekiwanie przeważnie zawodzi. Działania władców nader często nie tylko nie są przemyślane i właściwe, ale przeczą zdrowemu rozsądkowi, nie mówiąc już o tym, że na ogół nie są ukierunkowane na dobro podwładnych. Nawet wówczas, gdy ludzie sprawujący władzę w życiu prywatnym nie są głupi i legitymują się dyplomami studiów, a nawet posiadają stopnie naukowe i chcą na miarę swoich ambicji i umiejętności dobrze rządzić. Mimo wszystko w odczuciu mas uchodzą za głupich, dlatego że masy nie oceniają ich w zależności od dobrych chęci i posiadanych dyplomów, tylko ze względu na skutki podejmowanych decyzji i tworzonych aktów prawnych.

Ta zadufana władza, wmawiająca sobie, że spełnia misję społeczną, czyli pracuje z łaski, a nie z obowiązku, coraz bardziej wyobcowuje się od społeczeństwa i zachowuje się arogancko oraz lekceważąco wobec niego. (Zjawisko alienacji zawsze towarzyszyło władzy, ale nigdy w takim stopniu, jak ostatnimi laty.) A na dodatek odgradza się od mas za pomocą armii ochroniarzy i chroni się za wymyślonymi przez siebie i prawnie ustalonymi immunitetami, by unikać odpowiedzialności i jeszcze bardziej alienować się oraz umacniać swoją nonszalancję.

Panowanie odbiera rozum ludziom sprawującym władzę, o czym można się łatwo przekonać obserwując poszczególnych polityków przez kilka lat. Z kolei politycy, chcąc jak najdłużej utrzymać się u władzy, pozbawiają rozumu swoich podwładnych. Nie daj Boże, by podwładny był mądrzejszy od swojego przełożonego. I to jest drugi aspekt relacji rozum-władza. Władza nie tylko sama głupieje, ale musi ogłupiać innych, albo przynajmniej zmuszać do udawania głupich. Musi wiec skutecznie kształtować społeczeństwo ignorantów, aby zachować swój status quo. W taki oto sposób za sprawą elit władzy nakręca się spirala głupoty: głupota jednych rodzi głupotę innych. Ale co na to poradzić. Przecież dawno temu F. Schiller w „Dziewicy Orleańskiej” napisał: Z głupotą nawet bogowie walczą nadaremno.”

Walentyna Trzcińska na to wszystko spogląda …Perskiem okiem …”Dokąd idą – nie wie nikt. Po co idą – też nie bardzo. Chodzą i chodzą. Do niedawna chodzili tylko w Warszawie. Teraz chodzą już w Krakowie, w Poznaniu, w Rzeszowie – a w ogóle, gdzie oni już nie chodzą?! Kto? Różni. Słuchacze Radia Maryja i sympatycy szeroko pojmowanej „Manify”, kibole i związki zawodowe, lokatorzy mieszkań komunalnych, spółdzielczych, zakładowych i domów sprzedanych razem z lokatorami, kamienicznicy i bezdomni, konserwatyści i anarchiści, pisowcy i lewicowcy, antyglobaliści i narodowcy, przeciwnicy ACTA i zwolennicy licencjonowania, ekolodzy i smakosze mutowanych ogórków…
Nawet stacjom telewizyjnym „chodziarze” już spowszednieli, więc coraz rzadziej informują, kto i po co idzie. Za to polskim „chodziarstwem” interesują się zagraniczni turyści rzucając się na polskich przechodniów z durnymi pytaniami: „Dokąd ci Polacy idą? Czemu nie pracują, nie modlą się, nie uprawiają ogródków i nie odpoczywają w cieniu palm?!”
Ależ oni pracują, modlą się i uprawiają ogródki. Nie odpoczywają w cieniu palm, bo tych, co chodzą, na taki odpoczynek nie stać. Poza tym – najczęściej wiek ich taki, że upał szkodzi. Chodzą, bo są rozczarowani i źli. Chodzą, bo to jedyny sposób pokazania, że są, że jeszcze żyją. I – że są razem, a razem jest ich dużo. Przynajmniej tak się im zdaje. Bo co to jest te pięć, dziesięć, piętnaście tysięcy narodu? To tyle, co nic wobec ponad 38 milionów Rodaków.

Jednak wiele wskazuje na to, że polskie chodzenie rozpowszechni się jeszcze bardziej. Chociażby z powodu, że ci, co chodzą nie mają czasu… stanąć. A gdyby stanęli, rozejrzeli się, może by dostrzegli, że mimo ich chodzenia, wszystko wokół jest coraz bardziej nieuporządkowane, poplątane, mętne. I że nie zmieni tego żadne chodzenie, gwizdki i vuvuzele. Bo całe to chodzenie jest tylko jeszcze jedną odmianą bicia piany.
A bicie piany sprzyja dalszemu mąceniu mętnej wody.
A mętna woda służy nie rybom, jeno tym, co te ryby łowią. Głoszą to stare, mądre przysłowia: nie ma to, jak dobrze wodę zmącić i w mętnej wodzie ryby łowić.
Morał wiosenny:
Nie patrzmy na tych, co chodzą, ale na tych, co – dzięki ich chodzeniu – ryby łowią.”

Przyjemnej lektury – baj

http://www.sprawynauki.edu.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=2167&Itemid=1

Tagi:

kalendarz-btn

PIĄTEK 31 stycznia 2025
  • Jana, Ludwiki, Marceliny
  • 1925
    W Kurierze Warszawskim ukazała się pierwsza polska krzyżówka.

byli-z-nami

Copyright © 2004-2013 Stowarzyszenie Dziennikarzy RP Oddział Warszawski